Ta noc była niezwykła.
Nic nie zapowiadało że może być dobra pogoda, ale ok 22.30 wyjrzałem przez okno, a tam- gwiazdy!!
Nie wiele myśląc, wystawiłem za drzwi 10" i cały ekwipunek, a sam pobiegłem do pokoju.
Tam dorwałem artykuł z czerwcowej Astronomii Amatorskiej "Okolice Alibero" który czytałem tego samego dnia rano.
Dla
mnie był to region dziewiczy, podczas mojej rocznej "kariery"
obserwacyjnej jeszcze nigdy nie miałem przyjemności go zwiedzić. A jest
na co patrzeć!
Ale jest jedno "ale". Białe noce. Przez całą noc widać
pojaśnienie biegnące od północnego-zachodu, przez północ do
północnego-wschodu.
Ciemniej się robi ok północy i tak naprawdę do obserwacji w miarę nadaje się tylko godzina.
Niestety
niebo robi się coraz gorsze.
Pamiętam jak rok temu wychodziłem z
Newtonem 114/900 i niebo jak dla mnie było czarne (a przynajmniej takie
ciemne, głębokie). Teraz, przez kilka ostatnich dni była pogoda ale nie
miałem czasu lub sił żeby iść na obserwacje, ale patrzyłem co nieco
przez okno z pokoju okiem nieuzbrojonym. I niebo jest szare, popielate.
Masakra. Mam nadzieję że po prostu była mgła od której odbijały się
latarnie...
Ale wróćmy do głównego tematu :)
Przejrzałem jeszcze
raz artykuł w AA, pozaznaczałem w nim wskazówki "star-hoppingowe",
wziąłem odpowiednią kartę ze SkyAtlas 2000 i ruszyłem za dom. Wziąłem
Dobsona, tubę, walizkę z okularami, mapę i artykuł oraz oczywiście
krzesło ogrodowe i to wszystko zaniosłem na betonowy placyk 1 m x 1 m z
tyłu ogrodu. Rozsiadłem się i "próbowałem" przyzwyczaić oczy do
ciemności ale to i tak nie miało sensu bo i tak rzucam cień. Wiadomo,
latarnie...
Teraz wspomnę że ta noc to było również pierwsze światło dla mojego ES'a 8.8 mm. Cudowne szkło :)
Patrzę na telefon: 23.30. Okej, do 00:30 mogę obserwować, potem powrót do domu.
W
wyciągu ląduje SP 25mm. Po uprzednim zjustowaniu szukacza odnajduję
Albireo. Rzeczywiście wygląda fajnie, ale jakoś nie czuję tych kolorów.
Niebo w okularze jest szare, więc po kolei wsadzam do wyciągu coraz to
krótsze okulary żeby zobaczyć jak to się zmienia. Więc lecę z SWA 17mm,
potem SP 10mm, ES 8.8mm i NLV 6mm. Najciemniejsze tło w NLV 6mm, ale
najlepszy obraz był w ES 8.8. Cóż, 82 stopnie robi swoje :)
No i
próbuję podziwiać Albireo w nowym okularze, ale gwiazdy nie są
szpilkami. Wszędzie pisali że w ES'ie gwiazdy to szpilki aż po brzeg. A
ja mam kalafiory... Niewiele myśląc do wyciągu wsadzam kolimator
laserowy. No tak, i wszystko jasne. Rozkolimowany kompletnie... Pierwszy
raz po ciemku kolimowałem Newtona, a na początku pogorszyłem sprawę na
tyle że wiązka "powrotna" nie trafiała w wyciąg :O 5-10 minut później
było już dobrze.
Wkładam ES'a- szpilki! Cudowny okular, zakochałem się w nim :)
3
stopnie na południe od Albireo znajdujemy całkiem ładną parkę. Tworzy
ją alfa Vul czyli Anser (dawniej cały gwiazdozbiór nazywał się Vulpecula
et Anser (Lisek i Gąska) oraz odległy o mniej niż 10 minut łuku
czerwony olbrzym 8 Vul. Jest to para optyczna.
Jeśli linię łączącą
Albireo z Anserem przedłużymy o kolejne 5 stopni- odnajdziemy piękny,
typowo "lornetkowy" asteryzm- Wieszak. Odnalazłem go bez trudu, ale w
teleskopie wyglądał nijako ponieważ nie mieścił się w polu widzenie
okularu SP 25mm. Podziwiałem go zatem przez sam szukacz :) :)
Nadszedł
czas aby odnaleźć M27 czyli mgławicę Hantle ! Do star-hoppingu idealnie
nadają się pary gwiazd, w których w pierwszej jaśniejszą gwiazdką jest
13 Vul a w drugiej 16 Vul. Jeśli przedłużymy linię łączącą 16 Vul ze
słabszą towarzyszką to 2 stopnie poniżej odnajdziemy 14 Vul. To przy
niej świeci piękna mgiełka M27. Obserwowałem ją przez wszystkie dostępne
mi okulary. Wygląda super, najlepiej oczywiście W ES'ie bo tło jest
ciemniejsze. Przy patrzeniu zerkaniem wygląda jak nagryzione jabłko.
Trzeba do niej wrócić w sierpniu, gdzieś gdzie będzie ciemne niebo a
noce będą już dłuższe :)
Szukając M27 "idziemy" od Ansera do 13
Vul. Mniej więcej w 1/3 odległości między nimi zobaczyłem zagęszczenie
gwiazd. Szybki rzut oka na mapę i otóż jest to (również opisana w AA)
gromada otwarta Stock 1. Na kilka minut zawiesiłem na niej oko ale nie
zrobiła na mnie szczególnie wielkiego wrażenia, ale ma w sobie takie
"coś". Nie wiem czemu, ale przyciąga żeby dłużej na nią popatrzeć.
Całkiem
blisko, bo w graniczącej od południa z Lisikiem Strzale,
odnajdziemy luźną "kulkę" o jasności 8.2mag - M71. Doszedłem do niej od
M27 poprzez gwiazdę w Strzale 12 gamma. W jej pobliżu mamy trójkąt z
gwiazdek 7 delta, 8 dzeta oraz 9. I właśnie przy 9 możemy odnaleźć
pojaśnienie będące M71. I znowu, najładniej prezentowała się w ES 8.8mm.
Jest dość rozproszona, ale nawet w takich warunkach jak u mnie za domem
dało się wyciągnąć z niej przynajmniej kilkanaście pojedynczych gwiazd.
Odnalazłem i nacieszyłem oko wszystkimi obiektami opisanym w
artykule, ale miałem ochotę na coś jeszcze. Skierowałem teleskop w
Herkulesa.
Tam, bez problemowo "strzeliłem" w M13. W wyciągu siedzi ES i
z każdą chwilą wyławiałem coraz to nowe gwiazdki. Nie miałem mapki tej
okolicy ale wiedziałem gdzie mniej więcej jest M92. I chociaż nigdy jej
nie widziałem, dostrzegłem tą "kulkę" po jakiejś minucie szukania :)
Zrobiła
na mnie dużo większe wrażenie niż "flagowa" gromada Herkulesa. W
szerokim polu ale przy powiększeniu ok. x136 prezentowała się co
najmniej zacnie :)
I teraz przyszła kolej na największy szok!
Pierwszy raz miałem okazję wejrzeć w M57 przez 10" lustro w chwili gdy
"pierścionek" był w okolicy zenitu. I do tego ES 8.8mm!
Ja cię!!!!!
Mój kochany pierścionek prezentował się niesamowicie! Przy patrzeniu na
wprost widać było ciemny środek, a przy zerkaniu środek praktycznie
znikał, był czarny. Mało tego, momentami zdawało się że dostrzegam
"nadszarpniętą" strukturę z jednej strony. Nie wiem na ile była to
wyobraźnia, ale chyba nie było szans tego zobaczyć przy tak fatalnym
niebie z 10".
Patrzę na telefon- 1.30. Obserwowałem całą godzinę dłużej niż planowałem, ale było warto!
Rosa siadła na wszystkim, trzeba wracać do domu...
Nawiąże
jeszcze do mojego nieba. Często gołym okiem nie jestem w stanie
wypatrzeć gwiazdek 5 mag. Jest fatalnie jak na DSO. Ktoś by się mógł
zapytać dlaczego to robię, dlaczego to robię, że to nie ma sensu itd.
Ale ja się najzwyczajniej w świecie zakochałem w nocnym niebie, a jestem
jeszcze za młody żeby wyjeżdżać na jakieś fajne, ciemne miejscówki. Ale
za to gdy dorobię się prawka, będę miał już trochę doświadczenia i
lepiej będę wykorzystywał czas na miejscówce. Poza tym... Jak można nie
kochać nocnego nieba? Ja już parę razy w coś uderzyłem idąc w nocy ulicą
i patrząc w gwiazdy :)
EDIT: Zapomniałem napisać że podczas obserwacji M27 przez pole widzenia okulary przeleciało mi prawdopodnie ISS. Śledziłem je przez jakieś 10 sekund i było widać zarys paneli słonecznych :)
Swietna relacja Filip! ale cie wciągnęło! Już po tobie :):):)
OdpowiedzUsuńNapisałbym że tego się obawiałem ale to nie prawda. Nie sądziłem że to działa aż tak :) Ale niebo uzależnia :) Najpiękniejsze w nim jest to, że widzimy to, co CAŁY czas jest nad nami, wiele ciekawych obiektów można zobaczyć lornetką a niektóre gołym okiem. A i tak 99% społeczeństwa nawet o nich nie słyszała...
UsuńFilip, Ty farciarzu! My wczoraj z ekipą siedzieliśmy do 2:30 w Baran Observatory oczekując na zejście chmur, a ten sobie został w domu i miał ładną pogodę... Później sam w Kielcach wsłuchiwałem się nad ranem w śpiew ptaków i próbowałem złapać Merkurego, bo trochę się rozjaśniło, ale nic z tego :/ Co ciekawe, Ty mówisz, że prognozy nie były zbytnio dobre, a jednak miałeś czyste niebo, my natomiast cały dzień mieliśmy nadzieję na ładną pogodę, bo w Kielcach miało być bezchmurnie, więc w Baranie również powinno tak być. Niestety realia okazały się być nieco inne.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej Coca-Cola się nie zmarnowała ;)
Fakt, miałem farta. Jeśli dzisiaj będzie podobnie to spróbuję sfotografować ISS ok. 23.30 :) Niestety na obserwacje nie mam dzisiaj czasu :(
UsuńDobra relacja, miło się czyta i czuć w tym co piszesz, że to faktycznie lubisz :) Trzymaj tak dalej i czystego ciemnego nieba życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję i również życzę Ci czystego i ciemnego nieba :)
Usuń